Na jeziorze Wałpusz odbyły się zamykające zimowy sezon zawody w wędkarstwie podlodowym. Rybka brała, ale wyciągano głównie niewielkie płotki oraz krąpie.

Wędkarskie pożegnanie zimy
Pasjonaci podlodowych łowów. Na pierwszym planie Roman Gołębiowski

W minioną niedziele na jez. Wałpusz odbyły się zawody w wędkarstwie podlodowym. Zorganizowało je Koło Miejskie Polskiego Związku Wędkarskiego nr 74 Szczytno. Dodajmy, że jest ono najliczniejsze w naszym mieście, bo skupiające ponad 1000 członków. W zmaganiach wystartowała przeszło dwudziestoosobowa grupa moczykijów nie tylko ze Szczytna, ale także z terenu powiatu, a nawet Olsztyna, walcząca o tytuł cyklu Grand Prix mijającego sezonu.

Każdy zawodnik miał do dyspozycji swój kawałek lodu o rozmiarach 20 x 20 m, w którym mógł wywiercić dowolną liczbę otworów do połowów, ale korzystać tylko i wyłącznie z dwóch wybranych. Łowiono na mormyszkę, w dwóch turach po 2 godz.

- Rybka bierze, ale wyciągam głównie małe płotki i krąpie – mówi nie do końca zadowolony Roman Gołębiowski, zapalony wędkarz ze Szczytna. W jego profesjonalnym pojemniku widzimy rzeczywiście dużo ryb. Inni mają podobne wyniki, co świadczy o tym, że tych nie brakuje w jez. Wałpusz, ale głównie są to niewielki okazy.

Zwycięzcą okazał się Zdzisław Ciesielski (2 365 g), drugie miejsce przypadło Romanowi Gołębiowskiemu 2 360 ze Szczytna, a trzecie Piotrowi Kodisowi i Jackowi Krupińskiemu (obaj 1 940 g).

Zwody tradycyjnie zakończył poczęstunek gorącą grochówką.

Marek J.Plitt