Adam Zalewski jest żywym przykładem na to, że muzyka potrafi łączyć ludzi ponad wszelkimi różnicami. Jako 13-letni chłopiec wychowany w tradycji katolickiej po raz pierwszy w życiu przekroczył próg szczycieńskiego kościoła ewangelicko – augsburskiego, by zasiąść przy jego organach. Tak zaczęła się nie tylko jego przygoda z muzyką, ale i trwająca już dziesięć lat przyjaźń z miejscową wspólnotą ewangelików, którzy dziś są dla niego jak druga rodzina.

Czarodziej organów
Adam Zalewski na organach w kościele ewangelickim w Szczytnie gra od 2013 r. i przez ten czas przeszedł solidną muzyczną edukację

ZACZĘŁO SIĘ OD KEYBOARDU

Adama Zalewskiego od najmłodszych lat ciągnęło do muzyki, choć w jego rodzinie nikt nie przejawiał nią większych zainteresowań. - Jak byłem mały, to miałem taki niewielki, elektroniczny keyboard. Nie był to profesjonalny instrument, bo nie dało się na nim grać dwudźwięków – wspomina Adam. Być może jego muzyczna kariera potoczyłaby się inaczej, gdyby nie nauczycielka muzyki w Gimnazjum nr 1 Mariola Gollis, która najwyraźniej dostrzegła w swoim uczniu wielki talent. Na przerwach pozwalała mu grać na szkolnym pianinie stojącym w jednej z sal. Adam, zamiast szaleć między lekcjami z kolegami, wolał zasiadać przy instrumencie i uczyć się nowych utworów. - Nauczyłem się m.in. walca a-moll Chopina z opusu pośmiertnego, który pani Mariola bardzo lubiła – opowiada.

ORGANOWY SAMOUK

To właśnie jego nauczycielka wpadła na odważny pomysł, by mającego zaledwie 13 lat chłopca zarekomendować jako kandydata na organistę w kościele ewangelickim. Zbiegło się to w czasie ze zmianą proboszcza i wyjazdem dotychczasowego organisty ze Szczytna. - Co prawda nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z organami, ale się zgodziłem – mówi Adam.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.