To powiedzenie, związane z fryzjerstwem, jest dość popularne, jako przenośnia określająca niektóre człowiecze zachowania.

Na przykład co oznacza powiedzenia „brać kogoś pod włos”? Definicja jest prosta. Branie kogoś pod włos oznacza uzyskiwanie czegoś od kogoś metodą schlebiania mu, oraz granie na jego ambicjach i słabostkach. Czyli manipulowanie człowiekiem, aby sprowokować wrażenie obustronnej sympatii i ułatwić sobie załatwienie sprawy. Określenie „pod włos” może także oznaczać działania delikwenta inne, niż jego otoczenia. Niezależnie od okoliczności.

To wieloznaczne powiedzonko pochodzi z nazewnictwa związanego z fryzjerskim rzemiosłem. Każdy facet, odpowiednio stary, czyli pamiętający jeszcze golenie się brzytwą, albo oprawioną, wymienną żyletką, mimo obfitej piany, która miał łagodzić styk ostrza z ciałem, pamięta, że nie były to żarty. Skrobało się ów męski zarost używanym nożykiem najpierw wzdłuż włosa, zaczynając od skóry i poprawiając efekt golenia posuwem pod włos. To wcale nie było miłe. Często nawet nieco bolesne. Stąd opis wymienionego w tytule powiedzonka, które może być niezrozumiałe dla młodzieży przywykłej do golarek elektrycznych. Ale tradycja tradycją, zatem wiele zakładów fryzjerskich, w różnych miastach Polski, ma nad drzwiami szyld „Pod Włos”. Dodam także, że w roku 2015, w Stanach Zjednoczonych Ameryki nakręcono film pod takim właśnie tytułem. Komedię popularną w Ameryce, a także znaną w Polsce. Tam główna bohaterka oznajmia, że ma dzień złych włosów. I to jest motto całego filmu. Czyli mamy jeszcze jedno powiedzonko związane z włosami.

Zostawmy na razie abstrakcyjny świat przenośni i spójrzmy na realia związane z owłosieniem. Cóż można powiedzieć o włosach? Można najwyżej wykorzystać znany cytat i powiedzieć: „włosy jakie są każdy widzi”. Ale cóż, włosy to nie koń. Jest to wszak ozdoba człowieka. Człowieka płci obojga, zatem są one pod stałą kontrolą właścicieli i nieustannie muszą znosić liczne udręki dla utrzymania świetności fryzury. Skąd się to wzięło? Sięgnijmy do przeszłości.

Już na niektórych figurkach ze Starożytnego Wschodu (Mezopotamia) widzimy efekty fryzjerskich efektów golenia. Inne postaćki zachowały swój męski zarost. Podobnie ze szczytem postaci. Figurki niektórych panów prezentują tak zwane „łyse pały”, czyli starannie wygolone głowy. Jeśli chodzi o kobiety, to potrafiły one zaplatać warkocze, a także uwielbiały koki. Wszystko to zawsze ozdabiano wstążkami. W Egipcie fryzury bardzo starannie pielęgnowano. Młodzież nosiła włosy do ramion. Natomiast poważni przedstawiciele wyższych sfer starannie golili głowy, a także cały zarost twarzy. Do tego celu służyły szlifowane muszle i kamienie ostre jak żyletki. Starożytni Grecy używali peruk. Zajmował się nimi kalamistra, który potrafił ułożyć włosy jak prawdziwą rzeźbę. Co do kobiet, to w modzie były koki, końskie ogony, a nawet loki kręcone na ówczesnych lokówkach, zwanych teltiksami. Nie ma sensu opisywanie kolejnych epok pod kątem rozwoju sztuki fryzjerskiej. Napisałem o tych dawnych latach, aby uświadomić czytelników, jak ważną, od tylu setek lat, jest fryzura. Mam wrażenie, że jest to element ozdobny, wprost nieporównywalny z innym możliwościami upiękniania. Szczególnie kobiet.

Współczesnych, ciekawych przykładów wpływu fryzury na postrzeganie człowieka nie zdążę już opisać. Szkoda, bo są osoby, które zasługują przynajmniej na wzmiankę. Na przykład marszałek Terlecki, albo prokurator, sędzia trybunału Piotrowicz. Tenże w całkiem nowej fryzurze z loczkami. No trudno. Pozdrawiam czytelników i mam nadzieję, że jeśli nie trafiłem w ich gusta, to tylko O WŁOS.

Andrzej Symonowicz