Miniony rok przyniósł wiele zaskakujących wydarzeń. Dla jednych były one pozytywne, innym przyniosły rozczarowanie – jak to w życiu. Na przełomie starego i nowego roku zapraszamy Czytelników do wspomnień z lekkim przymrużeniem oka.

LIPIEC

Przeżyjmy to jeszcze raz (2)

• Andrzej Kijewski, o którym ostatnimi czasy było dość cicho, znów stał się bohaterem z pierwszych stron gazet. Nie o takim jednak rozgłosie marzył łasy na obecność w mediach były burmistrz i starosta. Pracownicy Środowiskowego Domu Samopomocy w Piasutnie nie wytrzymali i postanowili opowiedzieć o tym, co naprawdę działo się w tej placówce pod jego rządami. Na pozór wszystko wyglądało pięknie – imprezy z pompą, znamienici goście, zdjęcia kierownika w gazetach. Jednym słowem – sielanka. Tylko wtajemniczeni wiedzieli, że było to na pokaz, bo rzeczywistość przedstawiała się zupełnie inaczej. Pracownicy musieli nie tylko harować na medialny wizerunek swojego szefa, ale też przygotowywać mu posiłki, pomagać w kampanii wyborczej, znosić humory i różnego rodzaju przykrości, a nawet … zbierać w lesie szyszki do słynnej już szyszkówki, nalewki będącej specjalnością Kijewskiego. Sprawą zainteresowała się inspekcja pracy, której kontrola potwierdziła zgłaszane nieprawidłowości. Tylko partyjni koledzy wiceszefa PO w powiecie oraz ich koalicjanci z PSL z niedowierzaniem przyjęli informacje o tym, co działo się w Piasutnie. Podobnie zresztą jak szczycieńska prokuratura, która umorzyła postępowanie wobec byłego burmistrza i starosty. Pracownicy złożyli zażalenie, więc ciąg dalszy sprawy jeszcze nastąpi. Ciekawe, czy po tym wszystkim szyszkówka będzie miała dla byłego kierownika cierpki smak ...

• Jak co roku odbyły się Dni i Noce Szczytna. W zasadzie tylko tym jednym zdaniem dałoby się podsumować tę sztandarową niegdyś miejską imprezę, która ostatnimi czasy jest cieniem samej siebie. Coraz bardziej przypomina ona jarmark albo prowincjonalny festyn z piwem i kiełbaskami w rolach głównych, a dawny klimat uleciał gdzieś bezpowrotnie. Największą gwiazdą był Krzysztof Krawczyk, mający lata świetności dawno za sobą. Weteran sceny nie dość, że śpiewał z playbacku, to jeszcze przy okazji koncertu mocno promował swoją rodzinę, co wielu słuchaczy odebrało z niesmakiem. Czy w tym roku będzie lepiej? Chyba nie, bo organizatorzy imprezy chwaląc się wysoką frekwencją, większych zmian w formule Dni i Nocy raczej nie przewidują. Aż strach pomyśleć, jakie „gwiazdy” zafundują nam tym razem.

• Koniec lipca okazał się pechowy dla mieszkańców Rozóg. Nawałnica, która przetoczyła się przez tę miejscowość wyrządziła wiele szkód. Najbardziej ucierpiał budynek Urzędu Gminy. Rozszalały żywioł dosłownie zmiótł z niego dach. Na szczęście okazało się, że większość mieszkańców była ubezpieczona, co w naszych realiach wcale nie jest takie częste. Miejscowi, zamiast narzekać, od razu zakasali rękawy i przystąpili do odbudowy. Nie minęło pół roku, a po zniszczeniach nie ma już śladu.

SIERPIEŃ

• Jolanta Dunaj, do tej pory kierująca Domem dla Dzieci w Pasymiu, została nowym dyrektorem Domu Pomocy Społecznej w Szczytnie. Od razu stało się jasne, że łatwo jej nie będzie, bo objęcie stanowiska nastąpiło w gorącym okresie. Pani Jolanta musiała uporać się m.in. z napiętą sytuacją w Piasutnie oraz uczestniczyć w rozprawach z powództwa swojego poprzednika, zwolnionego przez władze powiatu Henryka Wilgi domagającego się przywrócenia do pracy. Nowa dyrektor na początku urzędowania była jednak pełna optymizmu i wiary, deklarując przy tym, że jest spoza układów. Cóż, życie pokazuje, że akurat to w naszych powiatowych realiach raczej nie pomaga.

• Zamieszanie wokół koncesji alkoholowych w Dźwierzutach. Jak się okazało, wójt Wierzuk jednym je przyznawał, lub przedłużał, choć nie spełniali wymaganych przepisami warunków, a drugim ich odmawiał, powołując się właśnie na … przepisy. W efekcie przez lata w Dźwierzutach można było kupić gorzałkę tuż obok biblioteki czy ośrodka kultury, mimo że placówki te znajdowały się zbyt blisko punktów sprzedaży. Kiedy sprawę opisał „Kurek”, radni na specjalnie zwołanej sesji szybko zmienili uchwałę, zmniejszając odległość z 50 metrów do zaledwie 20. Czy wpłynie to w jakiś sposób na spożycie gorzałki w gminie? Tego jeszcze nie wiemy. Pewne jest natomiast, że teraz wódeczka jest już legalnie prawie na wyciągnięcie ręki.

• To była akcja niczym z sensacyjnego filmu. Proboszcz parafii w Rozogach ks. Józef Midura i strażak Zbigniew Stasiłojć po efektownym pościgu zatrzymali nietrzeźwego kierowcę. Do zdarzenia doszło co prawda w lipcu, tuż po pamiętnej nawałnicy w Rozogach, ale dopiero w sierpniu podczas spotkania podsumowującego walkę z żywiołem opowiedział o nim komendant szczycieńskich strażaków Mariusz Gęsicki. Obaj bohaterowie wykazali się skromnością i nie chwalili się zbytnio swoim wyczynem. - Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło – podsumował całą akcję ks. Midura, zapewniając, że ani przez moment nie miał „stracha”. Piraci drogowi – miejcie się na baczności!

WRZESIEŃ

• Niedługo Szczytno mogło się pochwalić zamiejscowym ośrodkiem dydaktycznym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Po zaledwie trzech latach istnienia kończy on swoją działalność. Powodem jest małe zainteresowanie dostępnymi tu kierunkami. W trakcie naboru zgłosiło się zaledwie kilkoro chętnych. Likwidacja oddziału to porażka polityków PO, którzy cztery lata temu w kampanii zapowiadali jego utworzenie. Oni sami nie byli jednak skłonni przyznać się, że przedsięwzięciu towarzyszyły błędy i niepowodzenie wolą przypisywać raczej obecnym władzom olsztyńskiej uczelni. Jedno jest pewne – teraz „Gaudeamus” śpiewa się już tylko w WSPol.

• W meczu Henryk Wilga – władze powiatu 1:0. Zwolniony dyrektor DPS-u wygrał proces o przywrócenie go na stanowisko. Przed sądem okazało się, że audyt, który oficjalnie stał się przyczyną dyscyplinarnego wyrzucenia Wilgi był przeprowadzony nierzetelnie i byle jak, trochę zgodnie z niechlubną zasadą „dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. Czy DPS będzie miał teraz dwoje dyrektorów?

• Krzysztof Żyłka nie zagrzał długo miejsca w fotelu wicewójta gminy Dźwierzuty. Po zaledwie kilku miesiącach zrezygnował z funkcji i wkrótce przeszedł na gorzej płatne stanowisko naczelnika wydziału budownictwa w starostwie. Wywołało to spekulacje co do przyczyn tak nagłego opuszczenia dźwierzuckiego urzędu. Sam zainteresowany zapewniał jednak, że współpraca z wójtem Wierzukiem układała mu się dobrze. Najwyraźniej bycie wicewójtem to nie jego bajka ...

PAŹDZIERNIK

• Dość niemrawo toczyła się kampania przed wyborami parlamentarnymi w Szczytnie. Kandydaci z naszego powiatu, chyba nie bardzo wierząc w swój sukces, stawiali raczej na pokazywanie się na billboardach niż rzeczowe debaty, bo w tych akurat niewielu brało udział. Cóż, może to dlatego, że tak naprawdę nie mieli nic do powiedzenia mieszkańcom ... Nie dziwi więc, że skończyło się tak, jak skończyło – w bieżącej kadencji Szczytno nie będzie miało swojego posła. Czy za cztery lata wybierzemy naszego przedstawiciela do parlamentu? Czas pokaże.

• Przynajmniej jeden z lokalnych polityków mających „na pieńku” z IPN-em może na razie odetchnąć z ulgą. Burmistrz Pasymia Bernard Mius, bo o nim mowa, nie skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym. Tak orzekł sąd, a samorządowiec nie krył radości. - Mogę teraz chodzić z podniesioną głową – komentował wyrok. Miusowi pewnie zazdroszczą teraz inni miejscowi prominenci, którzy albo już zostali uznani za kłamców lustracyjnych, albo wciąż czekają na wyroki.

• Szczycieńskie schronisko dla zwierząt pęka w szwach, a zapowiadana od dłuższego czasu budowa powiatowego napotyka stale na trudności. Kiedy już wydawało się, że nowe schronisko powstanie, na jego lokalizację w Lipowej Górze Zachodniej nie wyrazili zgody radni gminy Szczytno, uzasadniając to sprzeciwem mieszkańców, którzy nie chcieli sąsiedztwa czworonogów. W zamian władze gminy zaproponowały, by zwierzaki trzymać w pobliżu … wysypiska śmieci w Linowie. To zirytowało naczelnik Krystynę Lis z Urzędu Miejskiego, której dola bezdomnych zwierząt mocno leży na sercu. - Jestem załamana - komentowała propozycję gminy. Fakt, pomysł umieszczenia czworonogów niemal na śmietniku nie najlepiej świadczy o tych, którzy go zgłaszają.

LISTOPAD

• Zakończyła się oczekiwana od lat inwestycja miejska – budowa tzw. „małej obwodnicy” obejmującej ciąg ulic Przemysłowa, Łomżyńska, Towarowa i Moniuszki. O konieczności jej realizacji mówiło się bardzo długo, stąd też nie dziwi to, że niektórzy już zwątpili, czy doczekają szczęśliwego finału. Wśród nich był jeden z miejscowych przedsiębiorców, który nawet założył się z burmistrz Danutą Górską o to, że prędzej mu kaktus wyrośnie niż powstanie obwodnica. Kaktus nie wyrósł, a burmistrz wygrała od niedowiarka skrzynkę szampana.

• Centralne Biuro Antykorupcyjne odwiedzało już różne znane instytucje i często wizyty te miały swoje przykre konsekwencje dla niektórych urzędników. Wreszcie przyszedł także czas na szczycieńskie starostwo. Kontrola CBA wykazała nieprawidłowości związane z decyzjami dotyczącymi odszkodowań za zmniejszenie wartości gruntów. Sprawą zajęła się prokuratura, a w starostwie poleciały głowy. To znaczy na razie jedna głowa, naczelnika wydziału geodezji. Nie brak jednak i takich, którzy uważają, że nie bez winy jest także sam starosta, który powinien lepiej kontrolować swoich podwładnych.

• Nie powiodła się próba zmniejszenia diet samorządowcom gminy Jedwabno. Inicjatywę taką zgłosiła grupa radnych, ale kiedy przyszło do sesji, wycofano ten punkt z porządku obrad. Wiceprzewodnicząca rady Elżbieta Brzóska argumentowała, że obniżenie diet wpłynęłoby na spadek aktywności rajców. I tak oto wszystko zostało po staremu. Chyba że ktoś dojdzie do wniosku, żeby w celu zwiększenia aktywności członków rady podnieść im diety.

GRUDZIEŃ

• Podobno tylko ryba nie bierze, a jednak takie informacje zawsze bulwersują opinię publiczną. I chyba dobrze, bo tylko przez nagłaśnianie tak nagannych zachowań można je zmieniać. Czterej czynni policjanci i jeden emeryt ze szczycieńskiej drogówki są podejrzani o przyjmowanie korzyści majątkowych w zamian za odstąpienie od ukarania kierowców łamiących przepisy. Funkcjonariusze mieli brać od 50 do 100 złotych. Czy warto było dla takich kwot ryzykować dobre imię i pracę?

• Nowoczesność przez wielkie „N” zawitała we wciąż jeszcze dość zgrzebne szczycieńskie progi. Miasto wkroczyło właśnie w nową erę przesyłu dokumentów i informacji. Stało się tak dzięki zakończonemu projektowi e-Szczytno sfinansowanemu ze środków unijnych. Przewiduje on m. in. utworzenie 96 hot-spotów, które według zapewnień miały pokryć zasięgiem około 75% powierzchni Szczytna. Od razu pojawiły się jednak skargi, że darmowy internet to żadna rewelacja – sygnał jest słaby i w mieszkaniach mogą być kłopoty z jego odbiorem. Ci, którzy chcą bez płacenia pobuszować w sieci, powinni to robić na dworze, co pewnie o tej porze roku nie należy do przyjemności.

• To chyba najdłużej realizowana uchwała Rady Miejskiej w Szczytnie. Po półtora roku od nadania imienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego skwerowi przy pomniku Orła Białego, miejsce to doczekało się oznaczenia. Problem w tym, że pamiątkowej tablicy nie ufundowało miasto, tylko prywatna instytucja. Trochę to dziwne, a jeszcze dziwniejsze wydaje się tłumaczenie, że samorząd ma w obowiązku oznaczać tylko ulice i place, ale już nie skwery. Przecież stosowna tabliczka to nie taki znów duży wydatek, a jej postawienie zamknęłoby usta tym, którzy w całej sprawie dopatrują się politycznych podtekstów.

Ewa Kułakowska