W minionym tygodniu w Szczytnie miały miejsce dwa zdarzenia, kiedy na skutek braku wolnej karetki, do poszkodowanych wzywano … straż pożarną.

Straż zamiast pogotowia

W sobotę 23 lipca na ul. Łomżyńskiej zasłabł 54-letni mężczyzna. Chory uskarżał się na ból w klatce piersiowej. - Na miejsce zadysponowano straż, bo akurat nie było wolnej karetki pogotowia – informuje mł. bryg. Jacek Matejko, rzecznik prasowy szczycieńskiej KP PSP. Strażacy, którzy przyjechali w zastępstwie zespołu ratownictwa medycznego, podali mężczyźnie tlen i przetransportowali go na izbę przyjęć szczycieńskiego szpitala.

Z kolei w poniedziałek 25 lipca przed południem doszło do wypadku w szczycieńskim Gimnazjum nr 1. Pracownica szkoły spadła z drabiny. Kobieta przez pewien czas nie mogła się poruszać. Na miejsce wezwano karetkę, ale znów okazało się, że akurat na terenie miasta nie ma wolnego ambulansu. Na pomoc poszkodowanej, u której podejrzewano złamanie miednicy, jako pierwsi pospieszyli strażacy. Zespół ratownictwa medycznego przyjechał do szkoły dopiero po około godzinie od wypadku. Dlaczego tak się stało i czy w Szczytnie brakuje karetek? O wyjaśnienia dotyczące obu zdarzeń chcieliśmy poprosić dyrektora szczycieńskiego szpitala i zarazem szefa pogotowia Marka Michniewicza. Mimo kilku prób nie udało się nam z nim porozmawiać – jego komórka milczała. Również jeden z ratowników medycznych odmówił nam udzielenia jakichkolwiek informacji na temat opisywanych zdarzeń.

(ew)

ŚMIERĆ NA DRODZE

Najprawdopodobniej niedostosowanie prędkości do panujących warunków było przyczyną tragedii, do której doszło nocą w sobotę 23 lipca w Giślu. Kierujący renault scenic na iławskich numerach rejestracyjnych na prostym odcinku drogi stracił panowanie nad samochodem, po czym zjechał do rowu i uderzył w betonowy przepust wodny. Na miejscu zginęła 54-letnia kobieta, żona kierowcy. On sam doznał złamania nogi, a druga jego pasażerka w wieku 83 lat odniosła ogólne obrażenia. Kierowca renault został zakleszczony w pojeździe. Konieczna okazała się interwencja strażaków, którzy uwolnili go przy użyciu sprzętu hydraulicznego. Mężczyzna i starsza kobieta zostali przetransportowani do szpitala w Olsztynie. Okoliczności tragedii bada teraz policja.

PECHOWY PONIEDZIAŁEK

W poniedziałek 25 lipca, w dzień św. Krzysztofa, patrona kierowców, na drogach powiatu doszło niestety do dwóch wypadków. Pierwszy wydarzył się około godziny 7.00 w Tylkowie. Czołowo zderzyły się tam opel astra prowadzony przez mieszkańca Zalesia, gm. Dźwierzuty i volkswagen golf. Kierowcy pierwszego pojazdu nic się nie stało, drugi doznał obrażeń klatki piersiowej. Golf, wyposażony w instalację gazową, po zderzeniu zapalił się tuż po tym, jak opuścił go kierowca. W chwili przyjazdu straży cały pojazd stał już w ogniu.

Tego samego dnia po godzinie 10.00 na trasie Piduń – Jedwabno kierujący hondą mieszkaniec Warszawy, z nieustalonych przyczyn uderzył w drzewo. Mężczyzna doznał ogólnych obrażeń, a jego 84-letnia pasażerka złamała rękę. Oboje zostali zabrani do szpitala w Nidzicy.

CZOŁÓWKA W PASYMIU

W czwartek 21 lipca po południu w Pasymiu doszło do czołowego zderzenia forda escorta z volkswagenem. Pierwszym z aut podróżowały cztery osoby, małżeństwo z dwojgiem dzieci. Pomocy udzielił im zespół ratownictwa medycznego. Poszkodowani trafili na obserwację do szpitala. Kierujący volkswagenem mieszkaniec Myszyńca nie odniósł obrażeń.

PŁONĄCY OPEL

W czwartek 21 lipca na ul. Władysława IV w Szczytnie zapalił się opel vectra. Pojazd został ugaszony przez właściciela przed przyjazdem straży pożarnej. Spaleniu uległa komora silnika.