Poseł Adam Krzyśków nie wszedł ostatecznie w skład komisji śledczej badającej aferę hazardową. PSL reprezentuje w niej poseł Franciszek Stefaniuk.

 

Wyeliminował go certyfikat

STEFANIUK ZAMIAST KRZYŚKOWA

Rozpoczęła już prace siedmioosobowa komisja śledcza badająca aferę hazardową. Polskie Stronnictwo Ludowe miał reprezentować w niej poseł Adam Krzyśków. Taka była pierwsza decyzja klubu PSL. Informacja bardzo ucieszyła sympatyków Krzyśkowa, liczących na to, że poseł ze Szczytna będzie miał okazję zaprezentować się szerszej publiczności w całym kraju. Byli też sami ciekawi, jak nasz poseł wypadnie na tle innych, bardziej znanych do tej pory polityków. Niestety PSL zmienił decyzję i do prac w komisji ostatecznie desygnował długoletniego posła Franciszka Stefaniuka.

Czym się ludowcy kierowali? Zdaniem szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego, w przypadku Krzyśkowa bardzo długo trwałaby procedura przyznawania certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, który powinien posiadać każdy członek komisji.

Sam Krzyśków twierdzi, że sytuacja była dynamiczna, a klub nie chciał czekać dwa miesiące na wydanie mu certyfikatu.

- Uznano, że w tej sytuacji Stefaniuk będzie lepszym kandydatem – mówi poseł. Zapewnia, że nie ma pretensji do swoich władz, a nawet czuje ulgę, że nie będzie musiał uczestniczyć w pracach komisji, w sytuacji, jaka się wokół niej wytworzyła. - Z jednej strony wielki łowczy PiS-u ogłosił rozpoczęcie łowów, wskazując jako zwierzynę Donalda Tuska. Psy gończe czują już krew i szykują się na polowanie. A PSL do tej nagonki się nie dołączy. Z drugiej strony nie jesteśmy od tego, żeby pilnować moralności PO.

Krzyśków bardzo pozytywnie przy tym ocenia premiera Tuska za „szarpnięcie cuglami” i podjęcie działań zmierzających do ostudzenia zapędów „załatwiaczy różnych spraw, nie tylko hazardowych”.

- Mamy przykłady na własnym podwórku. W atmosferze załatwiactwa do Platformy zaczynają lgnąć ludzie, których wcześniej trudno było posądzać o jakiekolwiek sympatie do tej partii – zauważa poseł.

 

SZKODA, ALE BĘDZIE

JESZCZE OKAZJA

- Szkoda, że tak się stało, ale decyzję klubu PSL trzeba uszanować – komentuje powstałą sytuację szef ludowców w Szczytnie starosta Jarosław Matłach. Wcześniej cieszył się, że dzięki obecności w komisji Krzyśków będzie miał okazję „wypłynięcia na szersze wody”.

- Nic się nie stało. Może to nie ostatnia komisja śledcza w tej kadencji – zastanawia się starosta.

(o)/fot. internet